Post mi się cofnął, fuck! Dobrze, że Maggie lubiła dojrzalszych facetów, albo raczej starszych, skoro mówisz, że Charles jest dużym dzieckiem. Uważała, że wiek to pojęcie względne i nigdy nie przejmowała się cyferkami. Wstrzymała oddech, kiedy odebrał od niej wino, stając za nią. Pewnie macica tańczyła jej salsę w tym momencie. Zorientowała się, że wstrzymuje powietrze w momencie, w którym się do niego lekko uśmiechneła. Zarumieniła się z tego wszystkiego. Dobrze, że otwierał wino, to nie widział tego. Wzięła kilka głębszych wdechów i kiedy podawał jej lampkę już uśmiechała się do niego uroczo. Myślę, że to było czerwone półwytrawne, bo tak jak ja nie lubiła białego i słodkiego w jakiejkolwiek postaci. - Za miły wieczór - zawtórowała mu, po czym zamoczyła usta w winie. Zdziwiła się, kiedy zaczął sam robić pizzę, bo szczerze się nie spodziewała! - Jesteś master szefem? - zapytała, rozbawiona i usiadła na krześle, podwijając jedną nogę pod tyłek. - Co ty! Od czego są sciągi - uśmiechnęła isę, wzruszając ramionami.