- ile mam łóżek? myślałem, że dla nas dwóch wystarczy jedno. - zafalował brewkami łobuzersko, po czym roześmiał się, klepiąc starego przyjaciela po plecach. miał chyba też zbyt dobry humor, by przejmować się rozbitym szkłem i rozlanym alkoholem na podłodze. nie narzekał też pugsley, jego czarny mopsik, który zaraz potem przybiegł, chrumkając w międzyczasie jak świnka, by zacząć zlizywać piwo z paneli.
- gdzie masz cecille? - zapytał jeszcze. jeśli caleb i sesil byli jeszcze razem, to była to zwykła ciekawość, a jeżeli już nie, to pewnie jego pytanie podszyte było czystą złośliwością. ja niestety nie pamiętam jak się sprawy w ich kwestii mają, hehe.
niedługo potem przywitał się z fifi, która pewnie podobnie jak on przeszła jakiś czas temu na dietę zmieniającą rysy twarzy oraz lauren. tej drugiej nie znał tak dobrze jak reszty przybyłych, może to i dobrze. kiedy pojawiła się w jego mieszkaniu, to przeniósł na nią wzrok, uśmiechając się uwodzicielsko. w końcu dziewczyna była niebrzydka, a vincent był niewybredną świnią.
- burdel? a widzisz tu jakieś dziwki? - zapytał, unosząc brew, po czym posłał krótkie spojrzenie calebowi.
- ach, no tak.- dodał złośliwie, trącając go lekko w ramię.